Dracena smocza (smokowiec kanaryjski) Dracaena draco, kwitnąca teraz w „Zielonym Raju” oraz występująca po przeciwnej stronie Afryki dracena cynobrowa (s. sokotrzański) D. cinnabari, to jedne z najsłynniejszych drzew świata. Drzew wyjątkowych, gdyż należących do rodziny szparagowatych Asparagaceae w kladzie jednoliściennych, obejmującej głównie drobne byliny kłączowe i cebulowe jak: szafirki, śniedki, konwalie oraz tuberozy. Miliony turystów podziwiały pomnikowe okazy tych niesamowitych, gruboszowatych drzew o koronach w kształcie parasoli, najpierw w reklamach hoteli, linii lotniczych czy biur podróży, a później w realu. Setki tysięcy pacjentów dotkniętych najstraszniejszymi chorobami próbowały się ratować preparatami ze „smoczej krwi”. Wiele miłośniczek roślin doniczkowych marzy o własnym smokowcu na werandzie. Historycy kojarzą niesamowitą opowieść rzymskiego encyklopedysty, Pliniusza Starszego nt. krwawych walk między słonicami a smoczycami, stłoczonych na małej wyspie u wybrzeży Arabii Szczęśliwej, po której zostało mnóstwo skrzepłej, smoczej posoki, sprzedawanej za ogromne pieniądze przez Hindusów, Fenicjan i Greków w Aleksandrii. Nie wspominając już o szkarłatnej barwie Morza Czerwonego. Stąd wzięła się grecka i łacińska nazwa tych niesamowitych roślin – drakaina, samica smoka.
Największe, drzewiaste draceny to obok wielkich ssaków Afryki, legwanów morskich i żółwi z Galapagos chyba najlepiej rozpoznawalne w całej „globalnej wiosce” symbole ochrony przyrody, podręcznikowy przykład gatunków sztandarowych i parasolowych. Tak sam smokowiec, jak i całe jego środowisko (luźne, świetliste lasy i zarośla, pełnie mniej lubianych, a nierzadko równie starych gatunków roślin i zwierząt) to ostatnie pozostałości ekosystemów Oligocenu i Miocenu, jedne z najstarszych siedlisk naszej Ziemi. To gatunki o bardzo małych zasięgach, typowe endemity wysp oceanicznych oraz „wysp siedliskowych”, w tym wypadku izolowanych pasm górskich Anty-Atlasu, Abisynii, Somalii i Arabii. Populacje dziko rosnących s. kanaryjskich i cynobrowych (sokotrzańskich) obejmują zwykle po kilka-kilkadziesiąt osobników, nierzadko starych i schorowanych. Wiele z nich od dziesiątków lat nie odnowiło się naturalnie. W przeszłości mocno szkodziły im tradycyjne formy gospodarowania, zwłaszcza wypas kóz oraz rabunkowe żywicowanie. Dziś zagrażają im głównie skutki zmian klimatu, głównie przedłużające się susze i cyklony. Obecność silnych, okazałych dracen drzewiastych bardzo dobrze wpływa na miejscowy mikroklimat, m.in. utrzymuje wysoki poziom wód gruntowych w studniach, chroni uprawy i ludzi przed słoneczną spiekotą, ulewami i burzami pyłowymi. Pokaźne, drewniejące draceny to magnes dla turystów, prawdziwe koło zamachowe miejscowego przemysłu turystycznego. Sprzedaż młodych roślinek, pocztówek, koszulek, ręczników etc. z wizerunkami dracen to ważne źródło dochodów dla lokalnej ludności. Skuteczna ochrona tych unikatowych sukulentów wymaga międzynarodowej współpracy. Należy wesprzeć społeczności tubylcze, organizacje pozarządowe oraz samorządy w tych biednych krajach, nierzadko mających za sobą doświadczenie wojen domowych, faszystowskiej dyktatury i/lub komunistycznych eksperymentów gospodarczo-politycznych, w ich staraniach o ocalenie dracen wraz z całym ich środowiskiem naturalnym.
Smokowce to rośliny parasolowe dosłownie i w przenośni. Faktycznie odznaczają się fascynującym, rzadko spotykanym pokrojem o koronie w kształcie parasola. Nazywamy je też umbrella species w sensie konserwatorskim, albowiem czynna i bierna ochrona tychże sukulentów walnie przyczyniła się do zachowania ich siedlisk. Razem z draceną smoczą ratujemy chociażby słynne niebieskie zięby Wysp Kanaryjskich. Wspólnie z d. sokotrzańską zachowujemy około 700 gatunków roślin i zwierząt niespotykanych nigdzie indziej na świecie jak na przykład „drzewiasty ogórek” Dendrosicyos socotrana. W ogóle Sokotra pozostaje jednym z największych hotspotów różnorodności biologicznej, porównywalnym do lepiej znanych Galapagos i Hawajów czy znacznie rozleglejszych Nowej Zelandii i Nowej Kaledonii.
Cenniejszą od złota, znaną od tysięcy lat wydzieliną drzewiastych dracen jest tzw. „smocza krew”. To żywica czerwieniejąca przy zetknięciu z powietrzem, stosowana jako lekarstwo i farba. Drzewiaste, ale już nie zielne gatunki dracen wydzielają ją z pędów albo liści. Tak jak perła jest odpowiedzią małża na obecność pasożyta w muszli, tak i smocza krew powstaje w reakcji na zranienie mechaniczne lub atak roślinożernych owadów, stanowiąc składową mechanizmów obronnych organizmu. Lubo znana i ceniona od tysięcy lat, dopiero niedawno doczekała się lepszego poznania swoich anatomicznych oraz fizjologicznych źródeł. Trzeba było dociekliwości prof. Jury-Morawiec i Tulik, by wykazać, że produkują ją wyłącznie żywe tkanki, zapewne miękisz pierwotny i wtórny, ewentualnie też kora pierwotna (łac. i ang. cortex). Ludzkość najwcześniej poznała tą „czarodziejską żywicę” z Sokotry, znacznie później te z Wysp Kanaryjskich oraz górskich gniazd Somali i Arabii. Z czasem rzutcy, a niezbyt uczciwi kupcy zaczęli sprzedawać pod tą nazwą wiele innych, szkarłatnych czy tylko podbarwionych na czerwono żywic i lateksów, przede wszystkim tych wydzielanych przez rattan (rotang, śmignę) Calamus, krocień Croton, czarciuk (zaklęt) Daemonorops czy pterokarp Pterocarpus. Prawdziwa smocza krew od niepamiętnych czasów służyła jako środek odkażający i czarodziejski. W myśl prastarej zasady by podobne leczyć podobnym smocza krew miała hamować krwawienia, uzdrawiać serce oraz goić rany. Z racji swego rzekomego charakteru posoki nadzwyczajnych gadów odgrywała ona wielką rolę w pracach alchemików wzdłuż całego Jedwabnego Szlaku od Chin i Japonii przez Persję, Arabię, Moskowię i Europę. Jeszcze w XVII wieku statki Kompanii Wschodnioindyjskiej nadkładały drogi, by oprócz opium i ciemnoskórych niewolników, sprzedać też nieco tej bezcennej żywicy czarownikom i lekarzom z Państwa Środka. Współczesna medycyna akademicka potwierdza zadziwiające wiele jej zbawiennych właściwości: przeciwrakowych, przeciwzapalnych, antywirusowych tudzież znieczulających. Wykazano także, iż faktycznie wzmacnia mózg i serce, a dokładniej krążenie w tych dwu najważniejszych organach. Z czasem zbiór i handel smoczą krwią stały się monopolem sułtana Sokotry, przynosząc mu jedną trzecią wszystkich dochodów, mimo, że krwi eksportowano znacznie mniej niż aloesu i klarowanego masła (ghi) bawolic. Malowano nią usta i farbowano skórzane ubrania i obuwie.
Pozostałe organy smokowców nie cieszyły się większym zainteresowaniem tubylców i zamorskich kupców. Jagody jadano tylko w razie absolutnej konieczności, po solidnym ugotowaniu, są bowiem trujące. Z włókien liści wyplatano czasem maty, sznury i sieci rybackie, ale było dużo lepszych roślin włóknodajnych.
W życiu niemal wszystkich roślin kwiatowych wyróżnia się fazę wegetatywną i generatywną. Cykl życiowy ogromnych, drzewiastych dracen można podzielić dokładniej, rozdzielając obie fazy na kilka jeszcze krótszych, ale łatwych do wyodrębnienia. Dracena drzewiasta przechodzi fazy:
- Siewki, trwającą co najmniej 5 sezonów. Wzrost rośliny odbywa się poprzez wydłużanie się liści;
- Rozetokształtną, trwa zwykle 5-10 lat, może być jednak skrócona do 3 lat lub przeciwnie, przedłużona do ponad 15 lat. Wzrost rośliny polega w tym czasie na zwiększaniu się liczby liści w rozecie. Nadal brak jakiegokolwiek pnia;
- Palmokształtną, zakłada się pień, przypominający kłodziny palm: cylindryczny, nierozgałęziony, poszerzający się na drodze przyrostu pierwotnego, o gładkiej korze. Pień jak sama nazwa wskazuje pnie się ku górze, wynosząc rozetę liści 1,3 metra nad grunt. Stadium to zwykle kończy się w wieku około 100 lat. Średnica pędu na tym etapie życie mocno zależy od liczby liści w rozecie oraz ich kondycji;
- Dojrzałą (dracenokształtną), rozpoczyna się wraz z pierwszym kwitnieniem i owocowaniem, kiedy to pień przebije 1,3 m wysokości, a cala roślina przybiera ostateczny, niepowtarzalny kształt smokowca o parasolowatej koronie, z setkami gałązek, kończących się miniaturowym pióropuszem liści. Po wydaniu pierwszego pokolenia nasion pień ulega generalnej przebudowie i rozbudowie: zaczyna ostro przyrastać na grubość na drodze przyrostu wtórnego (zjawisko absolutnie wyjątkowe pośród jednoliściennych, do których zaliczamy draceny jako przedstawicielki rodziny szparagowatych). Swoisty przyrost wtórny, zwany jak łatwo zgadnąć „dracenoidalnym”, pojawia się i u korzeni. Kora staje się spękana, pień pęcznieje i różniczkuje się na obu końcach: u dołu na korzenie podporowe, niekiedy wypuszczając i korzenie powietrzne, u góry na dychotomiczne jak u widłaków pędy wtórne. Każdy z pędów wtórnych zwieńczony będzie własną rozetką. Etap dojrzały zaczyna się zwykle między 100 a 150 rokiem życia danego osobnika. Ile może trwać dalej? Dawniej sądzono, że nawet kilka tysięcy lat. Dziś przypuszcza się, że najwyżej kilkaset;
Ten przegląd punktów milowych w rozwoju osobniczym smokowców uzmysławia nam, jak wiekowa musi być nasza dracena smocza z powsińskiej Oranżerii. Zapewne trafiła do nas już jako „rycząca czterdziestka” lub „wyjąca pięćdziesiątka”, skoro zebrało jej się na kwitnienie po 40 latach wzrostu w naszej szklarni.
Można się też zastanowić, czy? a jeśli tak, to w jakim stopniu kolejne fazy rozwoju osobniczego rekapitulują ewolucyjne dzieje przodków współczesnych, acz niemal niezmienionych od Miocenu lub nawet Oligocenu dracen? Smokowce kanaryjskie i cynobrowe pamiętają czasy pierwszych naczelnych, pierwszych kotów oraz pierwszych jeleniowatych. Antarktyda pokryła się wówczas lodem. Biomy otwarte: tundry, stepy i pustynie poszerzały się kosztem lasów. Przybywało traw i motylkowatych, turzyc, rogoży i nowoczesnych paproci, ubywało natomiast zimotrwałych drzew. W morzu pierwszych traw oraz ich naśladowców pasły się ogromne stada wczesnych koniowatych, nosorożców i wielbłądów, którym towarzyszyły zupełnie dziś wymarłe entelodonty i merykoidodonty. Polowały na nie szablozębe koty oraz ogromne, nielotne ptaki: fororaki. Czy przodkowie drzewiastych dracen byli zielnymi roślinami, podobnymi do naszych rojników i rozchodników? Potem odzyskali imponującą wielkość i drzewiasty pokrój, upodabniając się do palm i drzew Jozuego? Na końcu zaś swej ewolucyjnej drogi odzyskali zdolność do przyrostu na grubość? Ewolucja jednak nie cofa się po własnych śladach, toteż przyrost wtórny odbywa się u smokowców inaczej niźli u szpilkowych i u dwuliściennych. Pozostałe jednoliścienne nawet jak są drzewami (palmy, pandany, żółtaki, pielgrzan madagaskarski, bambusy) to całą swoją tęgość zawdzięczają przyrostom pierwotnym.
Jeżeli nawet przodkowie drzewiastych dracen przeszli na swej ewolucyjnej drodze stadium rozetowych roślin zielnych, to niewiele nam to powie o ich ówczesnych biocenozach. W końcu dzisiejsze rojniki i rozchodniki zasiedlają różne środowiska, aczkolwiek zawsze dość widne (bezdrzewne?), nierzadko o ruchomym podłożu. W ogóle biologia i ekologia okazałych, drewniejących dracen wciąż kryje w sobie wiele tajemnic. Nie wiemy choćby tak podstawowej rzeczy jak typ fotosyntezy prowadzonej przez smokowce: C3 czy może jednak CAM, jak na sukulenty przystało? Dlatego warto zachować je dla przyszłych pokoleń. A nie dokonamy tego bez ogrodów botanicznych!
mgr Adam Kapler
Wykorzystane piśmiennictwo:
Jura-Morawiec J. 2016. Atypical origin, structure and arrangement of secondary tracheary elements in the stem of the monocotyledonous dragon tree, Dracaena draco. Planta doi: 10.1007/s00425-016-2593-4.
Jura-Morawiec J., Tulik M. 2016. Dragon’s blood secretion and its ecological significance. Chemoecology 26: 101-105.
Jura-Morawiec J., Tulik M., Iqbal M. 2015. Lateral meristems responsible for secondary growth of the monocots: a survey of the state of the art. Botanical Review 81: 150–161.
Maděra P., Forrest A.,…Jura-Morawiec J…. & Vaníčková L. 2020. What We Know and What We Do Not Know About Dragon Trees?. Forests, 11(2): 236.